Nowy sposób kradzieży aut. Nie daj się złapać ,,na butelkę” |
Data: 24 listopad 2010 |
|
Zamiast forsować zabezpieczenia, złodzieje próbują wywabić kierowcę z auta.
|
Ostatnio do naszej redakcji coraz częściej zgłaszają się czytelnicy, którym skradziono auto metodą „na butelkę”.
Na czym ona polega? Wszystko rozgrywa się bardzo szybko: kierowca wsiada do samochodu, rusza i już po kilku metrach słyszy podejrzane odgłosy dochodzące z okolic jednego z kół.
Zatrzymuje się, żeby sprawdzić, co jest ich źródłem. Wysiada i... z reguły zostawia kluczyki w stacyjce. Przestępca wykorzystuje okazję i wskakuje za kierownicę samochodu. Auto odjeżdża, właściciel zostaje na drodze i powoli dociera do niego to, co się stało.
Skąd złodziej wiedział, że auto się zatrzyma? To proste – chwilę wcześniej zakradł się do zaparkowanego samochodu i wepchnął plastikową butelkę między koło a nadkole. Po ruszeniu zaczyna ona ocierać o koło i wydawać przeraźliwe hałasy, ale w żaden sposób nie utrudnia późniejszej ucieczki z miejsca przestępstwa.
Łupem gangów specjalizujących się w kradzieżach tego rodzaju padają zwykle niemal nowe, drogie auta, bardzo często SUV-y. W ten prosty sposób przestępcy obchodzą zabezpieczenia antykradzieżowe – samochód jest otwarty i w dodatku z kluczykami w stacyjce. Nie muszą się też obawiać tego, że w nowym aucie znajduje się system antynapadowy, który unieruchomiłby pojazd – od kilku lat takich zabezpieczeń nie wolno już montować.
Przestępcy bacznie obserwują swoje ofiary – wybierają te, które podróżują samotnie. Za to żadnego znaczenia nie ma dla nich pora dnia ani miejsce – auto można stracić w ten sposób zarówno wieczorem, jak i w biały dzień na uczęszczanej ulicy w centrum miasta.
Dodatkowe informacje: |
|
Aby uzyskać więcej informacji kliknij w link: Źrudło. |
|
|
|